poniedziałek, 17 marca 2014

Od Aurory C.D. Cete

Wracałam właśnie z koszem jabłek. Miałam zamiar podzielić się nimi z Aragonem. Popisywałam się zręcznością kłusując z koszem jabłek na grzbiecie gdy zobaczyłam naszą alphę i jakiegoś karego ogiera. Może go poznałam? A może i nie? Raczej nie wydawał mi się znajomy. Był obcy.
Czy tak czy siak, nie utrzymałam kosza na grzbiecie. Spadł, a jabłka się powysypywały. Zorientowałam się dopiero gdy zobaczyłam, że Cete i kary ogier się na mnie patrzą. Szybko rzuciłam się w pogoń za owocami i licząc dokładnie, wkładałam je do kosza.
- Może pomóc? - usłyszałam głos ogiera, tego karego.
- Tak, tak, tak! - powiedziałam w pośpiechu. - Tylko licz jabłka.
Razem z ogierem pozbierałam szybko jabłka.
- Ile naliczyłeś? - spytałam gdy skończyliśmy.
- Z siedemnaście.... - powiedział ogier i mówił coś jeszcze, ale nie słuchałam bo liczyłam szybko w pamięci.
- Brakuje jednego! A tak, co mówiłeś?
- Pytałem się jak masz na imię.
- Aurora
- Ja jestem Scypion. Brakuje jednego jabłka?
- Tak! To koszmar! Muszę teraz iść po nowe....
- Co to za problem?
- Wielki! - krzyknęłam podniosłam kosz i pobiegłam pod jedną jabłonkę. Ogier poszedł za mną bo spodkałam go pod drzewem.

<Scypion?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz