-Dobrze – odparłam, lecz tak cicho, że wręcz bezgłośnie.
Nastała grobowa cisza, która powoli wywołała u mnie uczucie skrępowania.
Chcąc więc ją przerwać rozejrzałam się dookoła po uroczym lesie i
postąpiłam krok po młodym mchu, który pojawił się całkiem niedawno.
- A posłańcem jest? – zwrócił ku mnie pytające spojrzenie.
- Pandora – odparłam, nieco się wahając. Przecież nie zdradzałam nikomu
od tak swojego imienia, nawet, jeżeli był to brat przywódczyni.
- Moje imię już znasz, więc nie muszę ci się przedstawiać – odparł, a w jego głosie wyczułam nutę irytacji.
Westchnęłam i powolnym krokiem zaczęłam zmierzać ku innemu skrawkowi
łąki, mniej narażonemu na „atak” słońca. W końcu pochyliłam głowę i
zaczęłam leniwie skubać trawę.
Na popas poświęciłam dobre kilka godzin i o dziwo New Section również
nie opuszczał łąki. Raz to się pasł, raz potarzał się chwilę, a raz
położył i zaczął wpatrywać w niebo. Ja jednak nie miałam zamiaru
przeszkadzać mu w jego rozmyślaniach.
Gdy słońce powoli zaczęło chylić się ku dołowi, przez co drzewa rzucały
co raz dłuższe cienie, postanowiłam wreszcie znaleźć jakieś miejsce,
gdzie mogłabym w spokoju spędzić noc, a nie jak ostatnio być dręczona
przez jakąś sowę.
Z ociąganiem poczęłam stępować wąską dróżką do lasu. Musiałam niestety
przy tym znów minąć New Section’a. Cóż, jak trzeba, to trzeba.
<New Section?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz