poniedziałek, 17 marca 2014

Od Section'a cd Pandory

-Cześć.-usłyszałem za sobą ciche powitanie. Kiwnąłem głową i dalej skubałem w zamyśleniu trawę. Klacz oddaliła się o kilka kroków i także wzięła się za śniadanie.
~~
Kilkanaście minut później tylnymi kopytami uderzyłem w starą jabłonkę, która przechyliła się niebezpiecznie, ale spadło z niej kilkanaście czerwonych jabłek.
-Łap!- zawołałem. Zaskoczona Pandora uniosła głowę i w ostatniej chwili pochwyciła spadający owoc. Usiedliśmy na łące wśród maków, chrupiąc jabłka. Klacz usiłowała sprawiać wrażenie odważnej, ale nie przeszkadzało mi to. Wiedziałem, jak to jest udawać. Udawać przez dwa lata, że jest się szczęśliwym.
-Cete mówiła mi trochę o waszym dzieciństwie.- rzekła niepewnie, ale przybrała dumną postawę. Prychnąłem, z moich chrap wyleciało gorące powietrze.
-A czego ona nie mówi? Niech opowie całemu światu o tym, jaką była wspaniałą córeczką...-przewróciłem oczami, wgryzając się wściekle w jabłko. Miałem po wyżej uszu idealnej Cete. Cete. Deze tak ją nazywał. To po nim ma ten skrót, chociaż to ja powinienem go mieć.
-Mówiła w większości o Tobie.- klacz spojrzała mi w oczy na krótką chwilę. Odwróciłem głowę, nie mogłem wytrzymać tego naporu srogości, jaką kryła w sobie klacz. Była krytyczna wobec mnie.-Chwaliła cię. Mówiła, że rodzice cię kochali, że chcieli cię mianować, ale zobaczyli w tobie coś, co stwarzało zagrożenie...Ojciec naprawę chciał dla ciebie dobrze...- z każdym jej słowem złość przeradzała się we wściekłość, a wściekłość w furię. Położyłem uszy po sobie, naprężyłem wszystkie mięśnie.
-Nie mów przy mnie o moim ojcu, o tym...-nasze pyski dzieliły milimetry. Pandora leżała w trawie, zaskoczona i przerażona. Nie dokończyłem zdania, chociaż wiele jego zakończeń przychodziło mi do głowy. Parsknąłem i galopem ruszyłem w las. Na ziemię spadły pierwsze, ciężkie krople deszczu...

<Pandora? Ps. New ma moc "Powodowania Ulewy", kiedy jest wściekły ;D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz