Obserwowałam ryby płynące z nurtem. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu rośliny potrzebnej medykom do sporządzenia wywaru na rany z jadem węża, jednak żadna z nich nie przypominała tej z ich barwnych opisów. Moonlight Eclipe pomagała mi w poszukiwaniach, z nosem w trawie, jak zawsze milcząca, wypatrywała kwiatu.
-Witam!- usłyszałam za sobą. Już w samym tonie usłyszałam tę nutkę dumy-Foxfire. Gdy obróciłam się, moja intuicja i słuch mnie nie zawiodły. Siwy ogier stał przede mną, zaciekawiony. Uśmiechnęłam się na jego widok, bowiem wiedziałam o czymś, o czym nikt oprócz Moon nie wiedział. Z light zdążyłyśmy zaprzyjaźnić się na tyle, aby powiedziała mi w sekrecie kto jej się podoba.
-Foxfire, czapki z głów przed szlachtą.- ukłoniłam się nisko w wymownym geście. Ogier parsknął śmiechem.
-Zawsze się ciebie żarty trzymają?- przechylił łeb, ale ja już zerkałam w stronę Moon.
-Wiesz, mam wiele pracy...-zaczęłam.-Ale Light akurat ma wolną chwilkę i chętnie z tobą pogada.- uśmiechnęłam się z błyskiem w oku. Podbiegłam do Moon i popchnęłam ją w stronę zniecierpliwionego ogiera. Stawiała opór, ale dała za wygraną, zaczęli rozmawiać.
Zaśmiałam się patrząc na urzeczoną minę Light i...no, w końcu! Wypatrzyłam potrzebną roślinę, zerwałam ją i szybkim kłusem oddaliłam się w stronę jaskini medyków.
<Moonlight? Foxfire? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz