poniedziałek, 17 marca 2014

Od Pandory C.D. New Section'a

- Więc zapewne zdziwisz się jeszcze bardziej, kiedy powiem, że nie mam nic przeciwko - odparłam.
Rzeczywiście, przez oczy ogiera przemknęła się nuta zaskoczenia, ale nie wydał z siebie żadnego śmiechu, okrzyku, czy czegokolwiek innego. Poprowadził mnie jednak wijącą się jak wąż przez las ścieżką, sprawdzając co jakiś czas, czy nadal idę za nim. Muszę bowiem jednak przyznać, że tak delikatnie stawiałam kopyta na miękkiej ziemi, iż robiłam to wręcz bezgłośnie.
Jaskinia Section’a okazała się niezwykle przytulna oraz dosyć duża, jak na pomieszczenie sypialne tylko dla jednego konia.
- Rozgość się - powiedział ogier, a ja nieśmiało weszłam do środka. Potem wybrałam sobie odosobnione miejsce przy wejściu w niewielkim skalnym wyłomie. Ułożyłam się tam wygodnie, lecz na ten moment zbytnio nie chciało mi się spać.
Miesiąc świecił już wysoko, rzucając srebrzyste smugi, które przedostawały się przez parawan utkany z gęsto rosnących drzew. Gdzieś w oddali pohukiwała sowa, od strony gór rozległo się wilcze wycie. Jednym słowem – słyszałam i widziałam oznaki nocnego życia.
Trudno mi było określić, czy Sectrion już śpi, ponieważ cała jego postać zlewała się z mrokiem. Nie chciałam też zbytnio spoglądać w tamtą stronę.
Wpatrywałam się tak w okolicę, dopóki jedna, jedyna rzecz nie przykuła mojej uwagi. Od pół godziny na jakimś wzniesieniu, może ze sto metrów od jaskini, malował się jakiś mały, czarny kształt. Gdyby się mu lepiej przyjrzeć, można było dostrzec ledwo zauważalne ruchy. Bez zawahania było to więc coś żywego, a co gorsza ciągle wpatrywało się w jeden punkt – miejsce, gdzie leżałam. Mrugnęłam kilkukrotnie sądząc, że mam jakieś zwidy nocne, ale nic z tych rzeczy. Czarna plama wciąż tkwiła w tym miejscu, co przed kilkoma sekundami.
Siedziała tam jeszcze kwadrans, a potem szybko i zwinnie znikła za wzgórzem. Westchnęłam zmęczona dzisiejszymi wszystkimi zdarzeniami, po czym zamknęłam powieki i postarałam się zasnąć. Na szczęście przyszło mi to z łatwością.
Obudziłam się dosyć wcześnie, ponieważ słońce zdążyło się ledwo co wychylić zza horyzontu. Mimo wszystko, ogiera nie było już w środku. Powstałam, po czym leniwie i bardziej od niechcenia wyszłam na zewnątrz. Tak jak się spodziewałam, mój proceder z porannym wstawaniem był na tyle długi, że ognista kula była już widoczna na niebie w pełnej krasie.
Poszukiwania New nie trwały długo. Ujrzałam go pasącego się na łące, ale niezbyt wiedziałam, czy chcę mu towarzyszyć. Uznałam jednak, że nie mogę wciąż się go obawiać i okazywać przed nim strach. Nie jestem tchórzem i udowodnię to.

<New Section?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz