czwartek, 13 marca 2014

Od Winter Wind C.D. Jackdaw

Słuchałam w zamyśleniu klaczy. Nie przerywałam jej. Kiedy skończyła swą opowieść, popatrzyłam na nią. Patrzyła się usilnie w morze, jakby chciała samą siłą umysłu spowodować, że woda wyschnie.
Przez chwilę panowała cisza.
-Rozumiem...na tyle ile umiem o sobie wyobrazić. Nie miałam tak traumatycznych przeżyć...
Klacz odwróciła na krótko wzrok od fal i popatrzyła na mnie.
-Nie możesz obwiniać się wiecznie o wszystko-kontynuowałam-To cię kiedyś zniszczy.
-Może już zniszczyło?-zapytała cicho, tak, że ledwo ją usłyszałam.
Westchnęłam.
-Myślałaś może, żeby iść do uzdrowicielki po jakieś preparaty lekarskie na koszmary? Czy nie pomagały?
-Sama nie wiem, czy to pomoże. Nic nie pomaga.
-Spróbuj, może się uda.
Wstałam i wyprostowałam nogi. Musiało to chyba śmiesznie wyglądać. Nie jestem kotem.
-Chodźmy dalej. Nic nam nie pomoże siedzenie i zamartwianie się, wspominanie i patrzenie w morze.
Jackdaw powoli, z ociąganiem jakby podniosła się. Ruszyłyśmy brzegiem plaży.
Noc zbliżała się końca. Jeszcze trzy godziny do świtu. Skierowałam się do jaskiń, a klacz podążyła za mną. Panowała między nami cisza, ale nie przeszkadzało to nam.
Księżyc w pełni dosyć dobrze oświetlał jaskinię uzdrowicielki. Przed wejściem zatrzymałam się i powiedziałam:
-To co, spróbujemy sławnych leków Moonlight Eclipe na złe sny?-uśmiechnęłam się delikatnie

<Jackdew?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz