niedziela, 23 marca 2014

Od Pandory C. D Triumfa

Pokręciłam głową z dezaprobatą. Nie przywykłam do zaczepiania mnie przez obcych w środku lasu.
- Prawie - mruknęłam, po czym przystanęłam i rozejrzałam się dookoła.
Ogier spojrzał się na mnie i pokręcił głową.
- Szukasz zatoki, tak? - zwróciłam ku niemu wzrok.
- A czy wyraziłem się niejasno? - burknął. Westchnęłam i pokłusowałam wąską ścieżką, prowadząc karego do wskazanego przez niego miejsca. Ten podążył za mną.
Przemierzaliśmy las w milczeniu. Raz za czas coś odezwało się w krzakach, jakiś ptak tuż nad moją głową zmienił nagle miejsce przebywania.
W końcu dotarliśmy nad zatokę, ja bez słowa postępowałam dalej z nisko spuszczoną głową. Zatrzymałam się kilka metrów dalej, po czym zanurzyłam pysk w chłodnej, orzeźwiającej wodzie. Po zaspokojeniu pragnienia postąpiłam kilka kroków, by wejść na niewielką łączkę i zaczęłam się paść.
Nagle podbiegł do mnie Triumf i spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Uniosłam nieco łeb i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Cóż cię tak zaciekawiło w jedzeniu trawy? - parsknęłam rozbawiona, po czym obróciłam się do niego bokiem.
Ogier już chciał odpowiedzieć, kiedy niebo przeszył jakby strzał. Z drzew zerwały się ptaki, zlatując w stronę zatoki i lecąc na jej drugi brzeg. Uniosłam gwałtownie głowę, postawiłam uszy i zaczęłam uważnie rozglądać się po okolicy. Chwilę potem nastąpił kolejny, nieprzyjemny świst, a tym razem spomiędzy drzew wybiegły dwie sarny - dorosła łania i młoda sarenka, po czym pognały wzdłuż brzegu, starając się obrać jak najszybsze tempo.
- Może już chodźmy - zawyrokował Triumf i my również pogalopowaliśmy śladem dzikich zwierząt.
Gdy już mniej więcej zaszyliśmy się w gęstym buszu, zwolniliśmy do kłusa, a ja wzięłam głęboki oddech. Zmęczyłam się bowiem i to solidnie, natomiast po karym nie było tego w ogóle widać.
- Wiesz co to było? - zapytałam.

<Triumf?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz