niedziela, 9 marca 2014

Od Crafty Thief

Nie wierzyłam własnym oczom. To nie mogło dziać się naprawdę. To nie mógł być ON.
-New?- moje wargi poruszyły się, nie wydając jednak żadnego dźwięku. Wszystko jakby stanęło w miejscu; wiatr stracił dawną szybkość, jakby też zatrzymał się i zdziwiony przyglądał podążającemu w stronę sadu mojemu bratu. Jakbym widziała kopię samej siebie, tyle, że z męskim wyrazem pyska i bardziej rozbudowanymi mięśniami. Chociaż tych też nie było mi brak.
Uśmiech powoli rozjaśniał moje oblicze, aż w końcu zaczęłam zbiegać ze zbocza jego stronę.
-Section!- zawołałam, rżąc radośnie. Otarłam się o niego w braterskim geście, ale wyczułam tylko chłodną obojętność i skrytą w głębi nienawiść. Zamrugałam, nic nie rozumiejąc.-Braciszku, wróciłeś...-szepnęłam. Do moich oczy zaczęły napływać przejrzyste łzy. Tak dawno go nie widziałam, a tak bardzo tęskniłam. On zdawał się być nieporuszony spotkaniem po latach.
~~
-Ojciec chciałby, żebyś dołączył.-rzekłam cicho, siedząc przy jego boku na strumykiem. -Wiem, że parę koni to nie potęga, ale wiele może się jeszcze zdarzyć.- uśmiech przelotnie zagościł na moich wargach, by zniknąć równie szybko. New machnął głową i parsknął zniesmaczony.
-Ojciec był obłąkany. Oni wszyscy byli jak z choinki urwani. Cały ten ich mały świat, idealny, dopięty na ostatni guzik. Nie dopuszczali do siebie reali świata...i faktu, że mieli dwa źrebaki.-ostatnie słowa dodał ciszej, ale z wyraźnie nakreśloną złością. Wciąż pozostawał w nim ból i żal do rodziców.
-Przestań. Nie możesz...-zaczęłam protestować.
-Czego?- warknął wyraźnie rozzłoszczony.-Czego możesz mi zabronić, o wielka Alpho, istoto przez wszystkich uwielbiana?- prychnął poirytowany. No nie, tego za wiele! Wstałam i rozwścieczona podeszłam do wiklinowego kosza, do którego zbierałam jabłka. Zawsze próbowałam ratować się pracą, kiedy nerwy wymykały mi się spod kontroli.
-Rodzice chcieli dobrze! Oni cię kochali i nadal kochają, ale ty byłeś zaślepiony zazdrością, nie widziałeś ich miłości!- krzyknęłam, obracając się. Teraz czułam tylko wściekłość. Po tylu lata nie potrafiliśmy zachowywać się jak dorośli.
New tylko wziął jedno jabłko i przeszedł obok mnie ostentacyjnie je chrupiąc.
-Fajne stadko. Dołączę. Popatrzę chętnie jak wielka gwiazda grzmotnie o ziemię przygnieciona nadmiarem szarej rzeczywistości i obowiązków.- zaśmiał się, puszczając do mnie oko.
Tak podłego ogiera jeszcze nie spotkałam. Zamknęłam oczy, ale nim zdążyłam policzyć choćby do czterech puściłam się kłusem w stronę jaskiń.
~~
-Winter? Bliss?- zawołałam klacz, rozglądając się po przestronnej jaskini. Siwka nagle pojawiła się, wychodząc z jednego z korytarzy. Zmarszczyła czoło i przechyliła głowę.
-Coś się stało?- zapytała, a ja klapnęłam na miejsce obok niej i opowiedziałam historię stada mojego ojca...

<Winter? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz